Friday, September 14, 2018

06. Potwór

   Tego ranka obudziłam się wyjątkowo wcześnie. W samej koszuli nocnej zeszłam na dół, aby wypić poranną kawę, w nadziei, że matka jeszcze śpi i spędzę poranek samotnie. Na moje nieszczęście, gdy dotarłam na dół, Anja już zajmowała miejsce za stołem w jadalni. Miała na sobie garsonkę od Chanel i sączyła herbatę przez zaciśnięte wargi. Było ledwie po szóstej, więc musiała naprawdę wcześnie wstać, aby mnie spotkać. Żenada.

   - Dzień dobry - odezwałam się z wymuszoną życzliwością. 

   - Jak się spało? - Odwróciła twarz w moją stronę i delikatnie się uśmiechnęła. Dziś miała na sobie delikatny makijaż, włosy spięła w ciasny kok, a w uszach i na dekolcie lśniła biżuteria z pereł. Prezentowała się dostojnie i elegancko. Gdybym jej nie znała, bez wahania mogłabym rzec, że ta kobieta ma klasę.


   - W porządku - odparłam. - Już zapomniałam, jak wygodne jest moje stare łóżko. 

   Na usta cisnęło mi się wiele niezbyt przyjemnych słów, jednak postanowiłam nie psuć jej poranka i odpowiedzieć normalnie. Cholernie dużo kosztowało mnie nie mieszanie jej z błotem przy każdej rozmowie.


   - Jakie masz plany na dziś? 

   - Um, jeszcze o tym nie myślałam. Na pewno pójdę się przejść, bo zatęskniłam za miastem. - Wiedziałam, że będę żałować tych słów. - Jeśli tak bardzo ci zależy na moim towarzystwie, to możemy gdzieś wyjść. Ale ma być to miejsce, które na pewno mi się spodoba. 

   Czułam ogromną grudę w gardle i wstręt do samej siebie, za to, że okazałam jej odrobinę serca. Wolałam spędzić wieczór w towarzystwie Claudiusa lub Malcolma na FaceTime, a nie matki w kiepskiej restauracji. Bo na bank wybierze coś, czego nienawidzę, a potem będzie udawała, że nie wiedziała. A wszystko po to, by zrobić mi na złość. Dostrzegłam jednak na jej twarzy wyraźny zachwyt, gdy usłyszała moje słowa.

   Starałam się nie zwracać na nią uwagi, gdy uruchamiałam ekspres do kawy, jednak czułam jej świdrujące spojrzenie na plecach. Dlaczego ona po prostu nie mogła zostawić mnie samej, pójść do swojej sypialni, do salonu, gdziekolwiek? Zamiast tego wolała zadręczać mnie swoją obecnością i zadawać pytania, które zupełnie nic nie wnosiły do mojego życia. 

   - Do kiedy zamierzasz zostać? - Od nadmiaru cukru w jej głosie zrobiło mi się słabo. Pożałowałam propozycji spędzenia wspólnie wieczoru, bo gdy okazałam jej trochę życzliwości, zdążyła się do tego przyzwyczaić. 


   - Nie wiem. Kilka dni, może tydzień. Zostanę do momentu, aż nie będę chciała wydłubać ci oczu widelczykiem do ciasta, więc niezbyt długo - powiedziałam tonem kończącym rozmowę. 


   Kawę i śniadanie zaniosłam do salonu, gdzie usiadłam na ogromnej sofie i rozkoszowałam się brakiem towarzystwa matki. Ta kobieta doprowadzała mnie do szału samą sobą. Obejrzałam durną operę mydlaną, która do złudzenia przypominała moje życie i nie wyłączając telewizora wymknęłam się do sypialni, aby matka nic nie słyszała. Na górze doprowadziłam się do porządku, choć włożyłam dres, a twarzy nawet nie musnęłam makijażem. Pora postraszyć ludzi.


   Szczęśliwa, że uniknęłam konfrontacji z tą piekielną kobietą, wyszłam z domu i z ulgą odetchnęłam świeżym powietrzem. Ruszyłam przez elegancką niczym Islandzkie Bel Air dzielnicę, mijając równo przystrzyżone trawniki, kryte baseny i inne oznaki dostatniego życia.

   Opuszczając tę snobistyczną dzielnicę wreszcie poczułam klimat miasta, za jakim tęskniłam. Mój rodzinny Reyjkavík budził ciekawość. Ani nie przytłaczał, ani nie porywał, choć nawet po takim czasie poza wyspą czułam się w nim, jak w domu. Przyjazne odczucia potęgowała kameralność miasta, spokój, brak tłumów i niewielkie rozmiary wszystkiego, co mnie otaczało. Wychowałam się tu i choć znałam każdy zakątek stolicy, to z tęsknoty miałam zamiar rozejrzeć się po mieście. 

   Ruszyłam wolno chodnikiem, mijając zwykłych ludzi, od których nie różniłam się w tej chwili zupełnie. Na ulicach nigdy nie było wielkich tłumów, a dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. Pogoda dopisywała, choć przy silniejszym podmuchu wiatru dotykał mnie chłód, dlatego bardziej naciągnęłam rękawy bluzy. Minęłam kilka bardziej lub mniej znajomych twarzy, jednak nikt nie zaszczycił mnie uśmiechem. Nikt. To, co malowało się na ich twarzach w chwili, gdy mnie ujrzeli, bardziej przypominało wstręt. 

   Ech, nic się nie zmieniło. 

   Skręciłam w wąską uliczkę, doskonale pamiętając, że to gdzieś tutaj sprzedawano przepyszne pretzle. Mijałam kolejno sklepy, których witryny zachęcały do wizyty, ulicznych sprzedawców, nawołujących potencjalnych klientów i pozostałych przechodniów. Szczęście, które dosłownie wrzało w całym moim ciele, wypłynęło na twarz i kroczyłam ulicą z ogromnym uśmiechem na ustach. Zatrzymałam się przy stoisku z pretzlami i  kupiłam największy z nich, za co sprzedawca nagrodził mnie uśmiechem. 

   Dotarłam wreszcie do najbliższego parku, gdyż naszła mnie ochota na spacer wśród drzew. Dawniej, jeszcze przed moją przeprowadzką do Sydney, przychodziłam do owego parku bardzo często. Kiedy tylko pogoda dopisywała zbierałam znajomych i przychodziliśmy tutaj, aby posiedzieć na trawie, dotlenić się, porozmawiać. W tej chwili potrzebowałam chwili do namysłu, zwłaszcza, że Pan Atlantis po raz kolejny zagościł w moich myślach. 

   Wpadłam, przyznaję się. Nigdy wcześniej nie robiłam takich rzeczy, nie całowałam się z facetem, którego poznałam na tej samej imprezie. Ale on był taki czarujący, taki doskonały, rozumiał mnie jak nikt. Sprawiał wrażenie jakby był inny niż wszyscy faceci, którzy do tej pory pojawili się w moim życiu. Blaise był idealny... 

    Najchętniej w tamtym momencie dałabym się ponieść emocjom, jednak wiedziałam, że nie mogę. Zaczęłoby się pięknie, jednak skończyło tragicznie. On był dobrym człowiekiem, zbyt dobrym na to, aby zniszczyć mu życie moją obecnością. I choć bardzo chciałam, musiałam trzymać go na dystans. 

   - Ty! - usłyszałam głos kobiety, który wyrwał mnie z przemyśleń. - Ty potworze! Wróciłaś! - Głos wydał mi się dziwnie znajomy, jednak przez chwilę nie potrafiłam dopasować go do odpowiedniej osoby.


   O nie.
   Wiedziałam do kogo należał. 
   Odwracałam się powoli, czując ogromny strach przed osobą, która stała za mną. W momencie, gdy ją zobaczyłam, zalała mnie fala wspomnień.

   - Sonja, kochanie, na jakie studia zamierzasz pójść? - zwróciła się do mnie pani Kagan. 

   - Ależ mamo, daj jej spokój. Mamy dopiero szesnaście lat, jest jeszcze dużo czasu - odezwał się Abel, broniąc mnie przed odpowiedzią. 


   - Och, nonsens. Oboje powinniście już zacząć nad tym myśleć. Zanim się obejrzycie skończycie szkołę i przyjdzie czas na podejmowanie dorosłych decyzji - oburzyła się matka chłopaka.  


   - Przyjdzie na to czas - odpowiedziałam, lekko speszona. 


   Był to dzień, w którym miałam poznać mamę mojego ukochanego. Uważałam to za ogromne wyzwanie, ponieważ z całego serca zależało mi na tym, aby kobieta mnie polubiła. W końcu wiązałam z jej synem plany na przyszłość.  


   - P... proszę pani - zupełnie nie wiedziałam jak się zachować. Stałam jak wryta i starałam się znaleźć jakieś racjonalne wyjście. Ona natomiast krzyczała dalej. 


   - Nikt cię tu nie chce! Wynoś się do diabła! Ty i twoja przeklęta rodzina! 


   Zauważyłam, że kilka osób przechadzających się nieopodal zwróciło na nas uwagę. Większość z nich zwolniła kroku i nasłuchiwała jak kobieta na mnie wrzeszczy. Miała silny hebrajski akcent, a swoją postawą sprawiała wrażenie, jakby zaraz miała się na mnie rzucić. Po chwili zaczęła głośno wyklinać w swoim ojczystym języku. 

   Wyglądała jakby dostała jakiegoś ataku. Jej oczy, wlepione teraz we mnie, wyrażały wściekłość w najczystszej postaci, podobnie jak grymas na jej twarzy. Kilka żył na szyi i skroni pulsowało niebezpiecznie, grożąc eksplozją. Miotała rękami w moją stronę, jednak trzymała się na bezpieczną odległość, póki co. 
   Podbiegł do niej jakiś mężczyzna, na oko kilka lat starszy ode mnie i chwycił kobietę za ramiona. Ta zaczęła się wyrywać i pluć w moją stronę. Nie wiedziałam co mam robić, stałam jak sparaliżowana. Zebrało się jeszcze więcej gapiów, którzy z zainteresowaniem przyglądali się całej sytuacji. W duchu dziękowałam Bogu za to, że kobieta w tamtej chwili nie używała języka urzędowego i mało kto mógł zrozumieć co takiego krzyczała, choć z pewnością nie były to przyjemne rzeczy. 

   - Uciekaj stąd! - Krzyknął do mnie mężczyzna, gdy tracił panowanie nad miotającą się kobietą. - No już! - Dodał, gdy nadal się nie ruszałam. 

       Zawładnęła mną panika i czym prędzej popędziłam w stronę domu. Nigdy nie zdarzało mi się płakać, bo uważałam to za oznakę słabości, jednak tym razem nie potrafiłam powstrzymać łez. Biegłam ulicą, taka brzydka, zapłakana i bezradna. Potrzebowałam przy sobie Malcolma i to możliwie jak najszybciej. 
   Zapłakana wparowałam do budynku, nie dbając o zamknięcie drzwi frontowych, czy reakcję matki, która chyba czekała na mój powrót. Wbiegłam na górę, trzasnęłam drzwiami sypialni i zamknęłam je na klucz. Byłam roztrzęsiona i za wszelką cenę chciałam zostać sama, by dojść do siebie. Łzy nadal leciały po moich policzkach i już sama nie wiedziałam, czy je tamować, czy pozwolić im swobodnie płynąć. 
   Nakryłam się kołdrą pod samą brodę i przyłożyłam twarz do poduszki. Wydostałam telefon z kieszeni spodni i wybrałam numer brata, bo w tamtym momencie nie wiedziałam co innego mogę zrobić. 


*

   Restauracja, którą wybrała moja matka była do przewidzenia - pretensjonalna i nudna. 

   Powitał nas kelner, który potwierdził rezerwację matki, odebrał nasze płaszcze i kłaniając się nisko, poprowadził do stolika. Zasiadłyśmy naprzeciw siebie, a ja natychmiast wzięłam do ręki lampkę wina, którą wychyliłam jednym duszkiem. Nie zniosłabym wieczoru z tą kobietą na trzeźwo. Matka zamówiła coś z karty dań, którą znała na pamięć, a ja wyrwałam zaskoczonemu kelnerowi butelkę alkoholu z rąk i polałam sobie do pełna. Posłałam mu pełne gniewu spojrzenie, na co ten natychmiast odszedł. Nie dbałam o reakcję matki, która skarciła mnie pod nosem. Niech się pieprzy. 

   - Stało się dziś coś złego, prawda córeczko? - spytała, gdy wypiłam już pól butelki wina, a usta miałam pełne steku z parmezanem. Zdziwiło mnie jej pytanie, jednak wiedziałam, że na ten jedyny temat lepiej być z nią szczera. 


   - Um, tak - odparłam, gdy wreszcie byłam w stanie mówić. - Napadła mnie jego matka. 


   - Abla?


   - Owszem.


   - Cholera jasna. 


   - Zaczęła się wydzierać na cały głos, krzyczała straszne rzeczy o mnie i naszej rodzinie. 


   - Ty głupia dziewczyno - odezwała się matka, zupełnie mnie zaskakując. Coś w jej twarzy się zmieniło. Jej naturalny łagodny, lekko zatroskany wyraz zmienił się momentalnie, jakbym zmieniała kanały pilotem. W oczach zapłonął gniew, a usta wykrzywił grymas wściekłości. Wiedziałam, że zaczęłam jedyny temat, który ją drażni. 
   Nie byłam w stanie wydusić słowa, a ona kontynuowała. 

   - Ile razy mówiłam ci, że masz unikać tamtych ludzi? Sprawa jest przedawniona, ale dla własnego bezpieczeństwa lepiej trzymaj się od nich z daleka. Jeśli wpakujesz się w jakieś kłopoty, spędzisz następny rok w odosobnieniu, tak jak kiedyś!

   Po raz pierwszy od kilku lat wyczułam groźbę w jej głosie. Zupełnie zbiło mnie to z tropu i w tamtej chwili nie wiedziałam, czy przyjąć postawę wojowniczki i zacząć się z nią wykłucać, czy ulec i w ciszy słuchać jej kazania. 

   Nie miałam w tamtej chwili siły z nią dyskutować, więc słuchałam co ma do powiedzenia, jednocześnie jedząc stek. Był naprawdę przepyszny. 

   - Taka jesteś wygadana? Proszę bardzo, Księżna Sonja od spraw beznadziejnych. Wszystko spieprzy się przez ciebie. 

   - Daj mi spokój, do diabła. Nie mam wychodzić z domu, bo ktoś może pociągnąć nas do odpowiedzialności? Po tylu latach? Pomyśl logicznie. Za tydzień zniknę i to przeklęte miasto nie zobaczy mnie przez kilka następnych lat.


   Do końca wieczoru nie poruszyłyśmy już tego tematu. Dokończyłam butelkę wina i zamówiłam kolejną, ignorując posępne spojrzenia matki. Miałam gdzieś jej zdanie, a po dzisiejszych wydarzeniach naprawdę potrzebowałam alkoholu. Na całe szczęście Malcolm miał zjawić się już następnego dnia, więc mój humor nie był zupełnie paskudny.
   Wyszłam z lokalu wstawiona i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę domu, próbując odpalić papierosa. Matka wołała mnie, że mam natychmiast wracać i wsiąść z nią do taksówki, ale nie słuchałam jej. Wolałam wrócić do domu sama, korzystając z okazji na skupienie myśli na Panu Atlantis.


*

   - Z łaski swojej otwórz te cholerne drzwi!

   Wrzasnęłam do matki, gdy ktoś od kilku minut się do nich dobijał. Nie otrzymałam odpowiedzi od rodzicielki, więc jeszcze bardziej zdenerwowana zeszłam na dół z kotem w ramionach. Nie wiedziałam dlaczego Malcolm po prostru nie wejdzie, w końcu miał do tego pełne prawo.

   - Malcolm, no właź! - Wydarłam się do brata, jednak odpowiedziała mi cisza.

   Podeszłam do mosiężnej konstrukcji i z grymasem zniecierpliwienia na twarzy, szarpnęłam za klamkę.
   O cholera.

   - Co prawda nie jestem Malcolmem, ale chętnie wejdę - powiedział i uśmiechnął się szeroko. - Dlaczego nie odezwałaś się słowem? Przecież od tygodnia masz mój numer. 

   Byłam tak zaskoczona widokiem bruneta, że nie bardzo wiedziałam jak się zachować. Cholera jasna!


   - Um... Cześć, Blaise.


   Ugh, dlaczego akurat w takiej chwili wyglądałam fatalnie?

(Rozdział niesprawdzony, gif tymczasowy) Przepraszam za taką zwłokę, ale w weekend wyleciało mi z głowy, że miałam dokończyć rozdział, a potem zaczął się ten okropny tydzień... ech, katastrofa. Mam już dosyć szkółki, a to dopiero drugi tydzień. Btw jak tam u Was? Ciężko? A, no i w najbliższym czasie wygląd bloga ulegnie zmianie, podobnie jak postać do roli głównej bohaterki. To znaczy taki mam plan. Czekam na Wasze opinie. Buziaki, Leah


 Rozdział 7 - min. 35 komentarzy!!

33 comments:

  1. Replies
    1. Postaram się wrócić tu jutro!!

      Delete
    2. Szykuj się WRESZCIE na mój komentarz, który pojawi się wieczorkiem (bo teraz biorę się za odrabianie lekcji :'))

      Delete
    3. Jak zwykle jestem spóźniona z komentarzem, ale to chyba żadna nowość, no nie? To już będzie u mnie standard, hm.

      TEN ROZDZIAŁ NAPRAWDĘ BARDZO MNIE ZSZKOWAŁ
      Tyle nowych faktów zostało odkrytych, że W O W
      Miałam swoje teorie ustalone, ale teraz zaczynam powątpiewać w nie :'(

      Ogólnie jestem tak padnięta szkołą, że to jest serio masakra. trzy kawy dzisiaj na mnie nawet nie zadziałały, no szok. + jeszcze spadałam popołudniu jakieś dwie godziny, JAK ŻYĆ

      No ale kończę już te swoje żale, bo wypadałoby napisać kilka miłych słów o tym cudeńku, aa. (Stara, tobie nie da się NIE SŁODZIĆ)

      Jestem ciekawa bardzo czy relacje Sonji i jej matki po jakimś czasu chociaż troszkę się polepszą, serio. Na razie zupełnie się nie dogadują. Ale bez powodu jednak tak nie jest, no nie?
      I jeszcze bardzo chciałabym wiedzieć jak Malcolm dogaduje się ze swoją rodzicielką, więc czekam na ten wątek bardzo

      Oj, Sonja widziała się jeden raz Blaisem, a już o nim myśli. CUTE AS FUCK

      Ta sytuacja z tą kobietą, którą Sonja spotkała. O BOŻE. Ona sobie spokojnie spaceruje, a tu taki suprajs XD
      Ale już kiedyś mi pisałaś co zrobiła ona w przeszłości, więc wszystko zakłada mi się układać w całość. Ale pewnie to tylko chwilowo, bo zaraz zostanie odkryta kolejna tajemnica.

      ALE NA KOŃCU ROZDZIAŁU POLSAT ZROBIŁAŚ, JAK TAK MOŻNA
      NO W TAKIM MOMENCIE PRZERYWAĆ :'(

      No chce wiedzieć co tam robić Blaise.. CHCE JUŻ NASTĘPNY ROZDZIAŁ I NIE WYTRZYMAM DŁUŻEJ

      Dlatego zrób to dla swojej najwierniejszej czytelniczki i wstaw kolejny jak najszybciej :')

      Buziaki,
      Kylie.


      Delete
  2. Replies
    1. YEEZUS JESTEM W SZOKU
      CIĘŻKIM
      !!

      Ten rozdział mnie rozbroił i to dosłownie, dziewczyno.
      Btw piszę komentarz siedząc w autobusie wiozącym mnie na melanż, także no;))

      Ale wracając.
      Nie wiem jak to robisz kochanie ty moje słodkie, ale masz takie cudaśne pomysły, że głowa mała. Poprzednie rozdziały to była bomba, ale ten najnowszy, ojejku. Przeczytałam go wczoraj, ale do tej chwili nie mogę wyjść z podziwu, aa.

      Dobra, koniec mojego gadania głupiego. Wrócę z porządnym komentarzem jutro zaraz jak się obudzę (czytaj min. 15/16).

      Delete
    2. CZEŚĆ KOCIE

      Przychodzę do Ciebie prosto ze szkółki, tak zmęczona, że zaraz padnę na twarz.
      A jutro mam lekcje na 7:30 ;))
      Nie mam pojęcia jak ja to przeżyję i tak sobie myślę, że w sumie mogę sobie zachorować jakoś w przyszłym tygodniu, bo POTRZEBUJE ODPOCZYNKU, a pierwsze legitne wolne na horyzoncie będzie chyba dopiero 1 listopada.
      Aa, jakbym była bez sensu w tym komentarzu, to wina zmęczenia (choć zawsze jestem jebni*ta hihi)

      AAAA GDZIE JEST MALCUNIA MOJA?! ;(
      (Tak, w ten sposób pieszczotliwie nazywać będę moją miłość życia, Malcolma Venti, BITCHES)
      Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale się pojawi, bo nie mogę doczekać się, żeby się przekonać o tym jakie on ma relacje z mamke. Serio, ciekawi mnie to mega!!

      Zaczynam myśleć, że matka Sonji jest jakaś dwubieguniowa, bipolarna, czy coś takiego. Nie mam pojęcia o czym teraz piszę, ale chodzi mi o to, że jest cholernie dziwna i zachwouje się momentami, jakby miała jakieś dziwne alter ego. Założę się, że nazywa sie ono BRUDNA HELEN. W jednej chwili taka niewinna, skruszona, w oóle jakaś smutna i pokrzywdzona, a tu nagle bum! I jakaś pierdolni*ta, wyzywa Sonję i jej grozi. Co ona ją kiedys zamykała, o co chodzi? XD

      Często spotykałem się z niezrozumieniem. Były osoby, które mnie notorycznie nękały, znęcały się nade mną, zamykano mnie w szatniach, przezywano pedał, gej, ten inny.

      (i ten dramatyczny obrót głową przy słowie 'gej')

      Ajajaj Blaisik wjechał tutaj do nas!!
      O Jezus Maria i jeny. Jestem absolutnie zachwycona tym zwrotem akcji i nie mogę się po prostu doczekać, aż rozwiniesz ten wątek boski. Błagam, niech to proszę nie będzie tylko ten, coś z cyklu 'erotycznych fantazji Sonji', tylko, żeby to ciacho naprawdę i relanie zmaterialozowało się u progu jej drzwi.

      A, no i jeszcze ta psychiczna kobieta w parku.. Powiem nieskromnie, że domyślam sie o co może tutaj chodzić, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że Twoja wersja może znacznie odbiegać od moich rozmyślań i hipotez na ten temat. Na miejscu Sonji chyba bym się zapadła pod ziemię, ale najpierw bym uciekła. Jej oprawczyni naprawdę nie miała żadnych fajnych zamiarów, plus ten mężczyzna musiał ją odciągać. Masakra jedynm słowem, aa.

      I juz kończąc tą moją (pewnie pozbawioną sensu) wypowiedź, ogłoszenie małe
      (skorzystam sobie z popularności tego bloga, żeby mieć jakiś profit na starcie, a co tam)

      Jeśli dobrze pójdzie, to już niedługo ja ruszę też z opowiadaniem!! Z drobną pomocą Ady NAJLEPSZEJ AAA i w ogóle, no ale jak na razie to tylko plany. Bo ciągle zastanaiwm się, czy zmieniać szablon, czy zostawic ten obecny, ech. Historia jest jak na razie w takim nawet ok stanie, coś tam się poprawi i będzie zajebiście już w zupełności.
      WIĘC WYCZEKUJCIE HUHU MOI DRODZY :))))

      Dobra babo, koniec ten reklamy chamskiej!
      Idę spać, bo naprawdę mi się to przyda. Mam nadzieję, że już niebawem zaskoczysz nas kolejnym rozdziałem, który będzie tak wspaniały i spektakularny jak każdy inny.

      Twój demon,
      Kasix

      Delete
  3. Replies
    1. Hej kochana :*

      Co prawda dwa tygodnie mi zajął powrót tutaj, za co bardzo Cię przepraszam. Miałam mase rzeczy na głowie i zupełnie zapomniałam, że jeszcze nie skomentowałam. Dziś mam świetny dzień, bo właśnie skończyłam lekcje, dlatego biorę się na komentarz.

      Ten rozdział mnie zaskoczył i to naprawdę bardzo. Nie spodziewałam się takiej akcji w nim i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, jednak mam mnóstwo pytań w głowie, a na odpowiedzi znając życie trochę sobie poczekam.

      Ta dziwna nieznajoma (a może znajoma?) kobieta w parku przestraszyła Sonje nie na żarty. Nie mam pojęcia jakie podłoże ma to wszystko, jednak coś czuję że wiąże się z tym dłuższa historia. Ale podoba mi się, że z rozdziału na rozdział się dowiadujemy coraz więcej o przeszłości bohaterki.

      Jej kontakty z matką nadal w opłakanym stanie i nie spodziewam się poprawy. Jednak może przyjazd jej brata coś zdziała. Zobaczymy.

      Końcówka zaintrygowała mnie najbardziej i mega się doczekać nie mogę dalszych wydarzeń, przysięgam. Czekam na kolejny!

      Fallone.

      Delete
  4. Wspaniały rozdział ❤
    Warto było tyle czekać.
    Zastanawiam się dlaczego ta kobieta tak krzyczała na Sonje. Blaise, omg! Przyjechał do niej, aw!

    Pozdrawiam i czekam na kolejny ❤

    ReplyDelete
  5. wrócę tutaj

    całusy, agatka

    ReplyDelete
    Replies
    1. jutro skomentuję na 200%, bo w tygodniu mam zajazd niesamowity

      obiecuję, agatka

      Delete
    2. witaj moja droga ado,

      po pierwsze i najważniejsze – przepraszam cholernie za tę zwłokę, ale przyrzekam ci, że za cholerę znaleźć wolnej chwili nie mogłam. szkoła zdołała wyssać ze mnie wszelkie pokłady energii i nawet dzisiaj, w piątek, siedzę w domu (a konkretniej leżę w łóżku) i odpoczywam. dosłownie wy*ebana jestem, brzydko mówiąc. jednak nie będę zanudzać cię tutaj moimi opowieściami z krypty, czyli ‘o tym jak męczące jest dziewięć/dziesięć lekcji każdego dnia’ tylko przejdę do tej gwiazdeczki u góry.
      nie powiem, robi się coraz ciekawiej. widzę progres w fabule historii jak i w twoim sposobie pisania. używasz znacznie więcej epitetów i skupiasz się na opisie uczuć bardziej, niż z początku historii. to widać gołym okiem i cieszę się, że się rozwijasz.
      nie wiem czym sobie zasłużyłam na tak śladową ilość blaisa w tym rozdziale, jednak fajnie, że w ogóle się pojawił. i to z hukiem, jak to się mówi. nienawidzę cię za to, że zakończyłaś rozdział w takim momencie i teraz nie mam pojęcia jak długo będziemy czekać na kolejny, bo z tego co widzę, to liczba komentarzy słabo wzrasta… pod takim cudem powinno być 100 minimum i to natychmiastowo.
      mama głównej bohaterki nie jest normalna i ma zdecydowanie jakieś zaburzenia psychiczne, jestem tego pewna. zaniepokiło mnie jej zachowanie, zwłaszcza przy kolacji. i to właśnie anją martwiłam się bardziej niż tą nieznajomą z parku. choć w obu przypadkach zastanawiam się o co chodzi, jednak pewnie te sprawy są ze sobą ściśle powiązane. czekam na rozwiązanie tego wszystkiego, gdyż te tajemnice z przeszłości bardzo mnie intrygują.
      uwierz mi, że chciałabym napisać jeszcze kilka tysięcy słów o tym wspaniałym rozdziale, jednak zamierzam uciąć sobie drzemkę (pewnie do rana) i sama rozumiesz… kochana, liczę, że komentarzy przybędzie i opublikujesz siódemkę jeszcze w ten weekend. czekam też na początek nowej historii i mam nadzieję, że pojawi się ona jeszcze przed końcem roku.
      a, no i wybacz komentarz z anonimowego konta, ale blogger chyba też jest zmęczony, bo po zalogowaniu stale wyrzuca mnie ze strony.

      całusy, agatka

      Delete
  6. Relacje Sonji z matką, nadal są w okropnym stanie i nic nie wskazuje na to, że w najbliszym czasie może się to zmienić. Kobieta niby się stara naprawić relacje z córką, ale na nie wiele się to zdaje. Przeszłość nie pozwala Sonji wybaczyć...
    Pojawił się kolejny tajemniczy wątek z tym niezbyt kulturalną kobietą, która omal nie rzuciła się na Sonję. Ona jej wprost nienawidzi. Strasznie mnie ciekawi, co takiego się wydarzyło, że zachowuje się w taki karygodny sposób.
    Kolacja z matką w restauracji. Na pewno była dla dziewczyna, czymś koszmarnym. I to dziwne ostrzeżenie Anji... Robi się tutaj, coraz ciekawiej.
    Sonja, coraz częściej myśli o Bleisie. Ale, czy to coś dziwnego? W końcu, jak na razie wydaje się chodzącym ideałem... I ta tajemnicza końcówka. Skąd on niby się wziął w jej rodzinnym domu?
    Nie mogę się już doczekać rozwiązania tej zagadki. 😊

    ReplyDelete
  7. Cześć misiu!

    Rozdział to istna rewelacja, naprawdę. Chyba jeden z moich faworytów, jak do tej pory. Jego długość zachwyca i mówię od razu, że nie obrazimy się, jeśli od teraz wszystkie będą tak wybitnie długie.

    Kontakty Sonji i jej matki nadal pozostawiają wiele do życzenia, jednak mam wrażenie, że uległy minimalnemu ociepleniu. W tym rozdziale zawarłaś tak wiele aluzji i nawiązań do przeszłości i nieodkrytych sekretów, że już nie mogę doczekać się kolejnego cuda.

    Zachowanie kobiety w parku również budzi wiele wątpliwości. Kim ona jest? Dlaczego zachowała się w ten sposób? Czekam na odpowiedzi, bo wątek się rozkręca!

    Zakończenie jest zaskakujące i naprawdę wyczekuję rozwinięcia akcji. Skąd Blaise wziął się u progu jej drzwi?
    Jeśli powodem był jedynie fakt, że dziewczyna przez tydzień nie odezwała się do niego, a on spędził dobę w samolocie, aby się z nią zobaczyć, to jest naprawdę słodki. Choć jego zachowanie może budzić niepokój.

    Love, Kicia

    ReplyDelete
  8. Replies
    1. Hejka sklejka <3
      Sorki, że tak długo wracałam do miejsca, ale zapomniało mi się. Rozdział to perełka istna :*
      Bardzo mi się podoba i to chyba jeden z moich ulubionych do tego czasu. Nareszcie Blaise przyjechał, jeej! Jaram się jak nigdy, cudownie po prostu ;3
      Czekam na kolejny diament <3

      Delete
  9. Witaj.
    Cieszę się niezmiernie, że pojawił się u Ciebie rozdział. Akurat brakowało mi lektury na wczorajszy wieczór i Twoje opowiadanie świetnie się sprawdziło w tej roli. Ten rozdział zaskakuje, sama przyznaj. Dzieje się w nim bardzo dużo, aż sama nie wiem od czego zacząć. Może wpierw na tapet wezmę sprzeczkę Sonji z ową kobietą w parku. Bardzo mnie to zaniepokoiło i naprawdę ta sytuacja dała mi do myślenia. Wspomnienie również, jednak kłebi mi się w głowie tyle pytań, a na horyzoncie żadnej odpowiedzi.
    Relacje głównej bohaterki z matką nadal pozostają napięte i nic nie wskazuje na to, aby uległy poprawie w najbliższym czasie. Nieco mnie to martwi i na miejscu Sonji nie czułabym się z tym fajnie, jednak wiem, że ona jest do tego przyzwyczajona i to, że ich relacja pozostaje taka, a nie inna, to głównie jej inicjatywa.
    Pan Blaise Atlantis, równie wspaniały jak wydźwięk jego nazwiska. Nie wiem cóż więcej mogę dodać na temat tej postaci, ale Sonja myśli o nim coraz częściej, aż jej myśli i pragnienia zapukały do drzwi... To niesamowite i nie mogę doczekać się dalszego rozwoju akcji. Nie wiem co jeszcze mogę tutaj dodać, chyba jedynie to, że bardzo niecierpliwie wyczekuję kolejnego rozdziału. Pozdrawiam <3

    ReplyDelete
  10. Nie wiem co się stało z moim telefonem, ale nie wyświetliło mi się, że ododałaś rozdział. Nienawidzę mojego bloggera ;(

    Kochana, do końca tygodnia postaram się wrócić!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Witaj kochana!

      Tak, moje 'do końca tygodnia' trwało troszkę dłużej niż to było zamierzone, więc wybacz. Mam paskudny humor i nawet włączyłam sobie pierwszy sezon 'Plotkary', żeby trochę się on poprawił. I wreszcie chcę skomentować to arcydzieło, bo nienawidzę takich niedotrzymanych obietnic.

      Zacznę od tego, że tak długo nie wracałam, że musiałam przeczytać sobie rozdział od nowa, aby skojarzyć fakty. Oczywiście było to czystą przyjemnością, bo piszesz genialnie. Będę Ci tutaj dziś schlebiać, a schlebiać, bo rozdział to istny majstersztyk.

      Już tytuł mnie zaintrygował. W pierwszej chwili pomyślałam 'O co tu może chodzić', a po przeczytaniu byłam zachwycona. Ta tajemnicza kobieta w parku to bardzo interesujący wątek, w dodatku niezwykle tajemniczy. Mam nadzieję, że wyjaśni się to w kilku najbliższych rozdziałach, bo normalnie nie wytrzymam.

      I tak teraz widzę, że chyba zaczęłam komentarz 'od środka' rozdziału, więc super. Ale okej, niech już tak zostanie.

      Sonja i Anja (te imionka są cudne z resztą) nadal skaczą sobie do gardeł, jednak widzę małą przemianę matki. O ile na początku rozdziału jest całkowicie normalna (no, może na tyle, na ile to możliwe) to później, przy kolacji, dzieje się z nią coś dziwnego i ewoluuje w pewnym sensie. Staje się wściekła, rzuca groźbami i najwidoczniej zupełnie zbija tym Sonje z tropu. Ta nie może znieść matki na trzeźwo, dlatego też nie szczędzi sobie winka.

      No i nasz kochany Pan Atlantis na koniec. Stęskniłam się za nim, nie powiem. Przez kilka ostatnich rozdziałów skupiłaś się głównie na relacjach Sonji z rodziną i trochę zabrakło Blaisa. Więc bardzo się cieszę, że to ciacho wróciło do gry i to w jakim stylu! Modlę się tylko, żeby ta scena nie okazała się wyobraźnią głównej bohaterki, błagam.

      Tym miłym wspomnieniem Blaisa zakończę moją wypowiedź i napiszę Ci tylko, żebyś szybciutko wrzyucała nowy rozdział, bo emocje w tym sięgają zenitu. Choć nie wiem co się dzieje z komentarzami pod rozdziałem, bo jakoś ich mało...

      Nath.

      Delete
  11. Wow, historia się rozkręca.
    Świetny rozdział, czekam na więcej!

    ReplyDelete
  12. Witam witam!
    Sorki, że dopiero dzisiaij do ciebie wracam, ale szkoła zajmuje mnóstwo wolnego czasu. Nie uśmiecha mi się ten rok szkolny, ale niestety taki już nasz marny los..
    No nic, przejde do rozdziału. Historia nabiera tempa, z rozdziału na rozdział dzieje się coraz więcej, dlatego już się nie mogę doczekać kolejnych epizodów.
    Sonja i jej mama to potworny duet, serio. Nie wiem jak to możliwe i co mogło spowodować, że matka i córka mają takie relacje. Czekam na rozwiąznie tej tajemnicy.
    Tak samo z ta kobietą w parku. Czekam :*
    No i Blaise nasz główny przystojniaczek <3
    Nie mogę się doczekać już wątku ze związkiem jego i Sonji.

    Czekam na next! Weny :*
    Miranda.

    ReplyDelete
  13. Replies
    1. Cześć! Moje "wrócę na dniach" trochę przedłużyło swoją ważność.
      Korzystam z okazji, że leżę chora i pomimo bólu głowy staram się chociaż minimalnie funkcjonować i nie marnować całkowicie czasu.
      Ach, jak żałuję, że udało mi się nadrobić dopiero teraz!
      Widzę, że atmosfera między matką a córką jest ciągle tak samo ciężkostrawna, a już szczególnie się zagęściła w momencie nasunięcia tematu Abla. Musze przyznać - zaintrygowałaś mnie i to nie mało. O co może chodzić? A może coś przegapiłam i była jakaś wzmianka? No kurde, czuję się mega zmieszana.
      Ta babka co się na nią darła na ulicy sprawiała wrażenie, jakby główna bohaterka naprawdę zrobiła coś strasznego. Aż zaczynam się troszkę obawiać dalszych wydarzeń, a raczej powrotu do przeszłości Sonji.
      Wtf (przepraszam za wyrażenie), co tu robi Blaise? XD
      Lecę czytać następny, bo już nie mogę z wrażenia, haha!

      Ps. To jedyny błąd jaki wyłapałam:

      [...] ... Cześc, Blaise. [Cześć, Blaise.] - jakoś na końcu rozdziału <3

      Tulę,
      Shoshano.

      Delete
    2. Nie miałam okazji sprawdzić rozdziału, hah. Dziękuję za komentarz i zaraz wprowadzę korektę 💜

      Delete
  14. Kiedy planujesz dodać nowy rozdział?

    Pozdrawiam ❤

    ReplyDelete
  15. Replies
    1. Dodam w ten weekend na pewno!! (utknęłam w połowie, ale już wiem jak mniej więcej to dokończyć)
      Od wtorku będę miała sporo wolnego, więc kilka kolejnych rozdziałów pojawi się już regularnie.

      Delete
  16. Replies
    1. Witaj ♥
      Przepraszam za spóźnienie, po prostu rok szkolny to jakaś masakra. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku i szkoła nie dała ci zbytnio w kość.

      Rozdział - istna rewelacja!
      Uwielbiam to jak piszesz, jesteś w tym taka prawdziwa.
      Sonja nie ma ostatnio lekko. Jej relacje z matką, rosnące uczucie do Blaisa i jeszcze ta kobieta w parku. Zdaję sobie sprawę z tego, że może to być dla niej za dużo i ciężko jej poukładać myśli. Mam nadzieję, że jeśli jej brat przyjedzie, to wyrwie ją choć w jeden wieczór gdzieś i będą mogli porozmawiać w spokoju.
      Zakończenie rozdziału to dla mnie męka, ponieważ już chce poznać dalszy przebieg historii, a nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział :(
      Mam nadzieję, że szybko.

      No nic, mam nadzieję, że ten tydzień w szkole nie był dla Ciebie zbyt ciężki i w weekend pojawi się nowy rozdział.
      A tymczasem lecę skomentować inne blogi, bo przez tą szkołę mam niezłe zaległości w tym.

      Pozdrawiam,
      Hana ♥

      Delete
  17. Dobry wieczór!
    Z przyjemnością informuję Cię o II edycji przedwojennego konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”. Jeżeli chcesz podszkolić swoje pisarskie umiejętności, a przy okazji coś wygrać, ten konkurs jest właśnie dla Ciebie! Mimo że tematyka jest związana z dwudziestoleciem międzywojennym, można napisać opowiadanie w dowolnym klimacie oraz zarówno autorską opowieść, jak i fanfiction. Przewidziane są cenne nagrody, m.in. książki tematyczne, gazety, płyty CD, niespodzianki, ale przede wszystkim jest do wyboru dziesięć książek z różnych gatunków. Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału.
    http://www.przedwojenny-konkurs.blogspot.com
    Zapraszam również do wzięcia udziału w zabawach, gdzie także można zgarnąć nagrody książkowe.
    http://www.przedwojenne-zabawy.blogspot.com
    Pozdrawiam ciepło!
    Sovbedlly
    PS. Przepraszam za reklamę, ale nie znalazłam innej zakładki.

    ReplyDelete
  18. Pięknie piszesz <3
    Wpadnij do mnie https://w-zyciu-chodzi-o-milosc.blogspot.com/

    ReplyDelete

layout by oreuis