Tuesday, August 21, 2018

05. Mommie Dearest

For Kylie 
(dziękuję za wszystko, kochanie!!)

   Wizytę u rodzicielki poprzedzał czterogodzinny lot do Perth i późniejszy dziewiętnastogodzinny do Reykjavíku z dwiema przesiadkami. Po raz pierwszy nie trafiłam na dzieciaka, który siedziałby za mną i kopał w fotel, jednak był to jedyny optymistyczny akcent mojej podróży.
   Byłam zmęczona i zirytowana faktem, że zobaczę matkę. Trudny charakter odziedziczyłam po niej, jednak ona, jako kobieta w średnim wieku potrafiła nad sobą panować. Ja nie bardzo. Nie wyobrażałam sobie spotkania z nią po kilku miesiącach absolutnej ciszy i trochę się tego bałam.
   Gdy wreszcie opuściłam samolot, byłam już na ojczystej ziemi. Październik był najspokojniejszym miesiącem w Islandii. Lato dobiegało końca i powoli rozpoczynała się zima, a wyspa tkwiła jakby w zawieszeniu, między tymi dwiema porami roku.
   Zdjęłam ostatnią dużą walizkę z wyciągu i ruszyłam do wyjścia z lotniska. Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, chcąc jak najbardziej wtopić się w tłum, co nie było łatwe w towarzystwie trzech różowych walizek i transportera na kota, który teraz miauczał przeraźliwie. Kot miauczał, nie transporter.


   Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam ją momentalnie, choć wyglądem nie specjalnie wyróżniała się od pozostałych ludzi na parkingu. Anja Jónsdóttir, moja droga matka, już na mnie czekała. Wyglądała tak samo jak przed sześcioma miesiącami, no, może trochę schudła.
   Wyglądała młodo jak na swój wiek. Jej twarz tylko w kilku miejscach była nakreślona zmarszczkami, choć gdyby nałożyła makijaż i bardziej o siebie zadbała, wyglądałaby jeszcze lepiej. Urodę odziedziczyłam wraz z paskudnym charakterem po niej, więc nie mogłam powiedzieć, że była brzydka. Gdybym darzyła ją większym szacunkiem może nawet przyznałabym, że w jej wieku chciałabym być jej sobowtórem, ale po co.
   Była naturalną brunetką, podobnie jak ja, choć ja od lat rozjaśniałam włosy na jasny blond. Chciałam jak najbardziej uciec od podobieństwa między nami, co niestety było niewykonalne, gdyż ta poszła w moje ślady i również zmieniła kolor włosów. 
   Jej szare oczy, identyczne do moich, śledziły mnie z miłością, gdy podeszłam bliżej. Uśmiechnęła się, jednak jej twarz wykrzywiał grymas bólu.

   - Witaj, matko - odezwałam się pierwsza. Błagam, oszczędźmy sobie te wszystkie formy grzecznościowe i odwieź mnie do domu, żebym mogła zamknąć się w pokoju z dala od ciebie.


   - Sonja! - Mój Boże, ona do mnie podchodzi. - Córeczko, bardzo za tobą tęskniłam! Chodź tutaj! - W tej chwili zrobiła coś okropnego. Przytuliła mnie. Zarzuciła mi ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. A ja stałam niewzruszona i czekałam, aż łaskawie się odsunie. 


   - Pomóż mi z walizkami - rzuciłam tylko, gdy wreszcie zwiększyła dystans między nami. Matka jak na zawołanie chwyciła największy bagaż i umieściła go w bagażnika samochodu. Dwa pozostałe postawiła na tylnych siedzeniach, zmuszając mnie w ten sposób, abym zajęła miejsce od strony pasażera.


   Sfrustrowana okrążyłam samochód i usiadłam na miejscu obok niej, stawiając torbę z kotem na kolanach. Matka wyjechała tyłem z parkingu i włączyła się do ruchu ulicznego, a ja czułam ciężar jej niezliczonych pytań, które wisiały w powietrzu. Z opanowaniem czekałam, aż rozpocznie ostrzał. 


   - Jak minął lot? - Do diabła!


   - W porządku. Jestem zmęczona, jedźmy do domu - przyjęłam ton nie-zadzieraj-ze-mną i oparłam głowę o szybę. Za oknem inne samochody, domy i drzewa zlewały się w jedną całość, gdy mijałyśmy je w szaleńczym tempie. Matka stale zerkała w moją stronę, jakby czekała, aż dobrowolnie się odezwę. Nie miała na co liczyć. 


   - Tak dawno się nie widziałyśmy. Mam już plany na kilka najbliższych dni, abyśmy spędziły trochę czasu tylko we dwie. Jak to dziewczyny! - O, litości. 


   - Już mówiłam, dzisiaj nie mam ochoty. Jestem padnięta. A z tym wspólnym spędzaniem czasu spóźniłaś się jakieś dziesięć lat, wtedy może by mnie to ucieszyło - czułam jak po moich słowach kuli się w sobie. Punkt dla mnie.


   - Sonja, kochanie. Nie traktuj mnie tak - jej głos był opanowany i łagodny, jednak czułam, że jest o krok od załamania.  


   - To znaczy jak? - Podniosłam głos i dałam upust zmęczeniu. Nie zwracałam uwagi na jej żałośnie smutną minę. - Mam gdzieś co czujesz! Nasza rodzina to pieprzona iluzja, a ty na siłę starasz się odbudować więź, której nigdy nie było! Okłamujesz samą siebie, po co to wszystko? Ciesz się, że w ogóle przyjechałam, bo po dziesięciu minutach w twoim towarzystwie, zastanawiam się jak ty samą siebie znosisz! A teraz, do cholery, daj mi spokój, bo jestem zmęczona pieprzoną podróżą!


   Do końca trasy nie odezwała się do mnie ani słowem, a i jak nie chciałam dołować jej bardziej. Wróć. Chciałam, byłam po prostu zmęczona, bo czułam, że jet lag dawał o sobie znać. Miałam świadomość tego, że w pewien sposób ją krzywdziłam. Jednak to, w jaki sposób podchodziła do sprawy, jak pozwalała sobą pomiatać, działało na mnie niczym płachta na byka.

   Po kilkuminutowej podróży, która była dla mnie prawdziwą męczarnią, ponad dachami innych domostw, wyłonił się mój rodzinny dom. Ulica, przy której się wychowałam uchodziła za spokojną, drogą i mało islandzką. W odróżnieniu od innych dzielnic, w których ciasno ściśnięte obok siebie domy malowano na przeróżne barwy, przy tej każdy dom miał własną przestrzeń i raczej nie wyróżniał się kolorem.
   Wjechałyśmy na żwirowy podjazd rezydencji. Biały budynek stał na wzniesieniu, był ogromny, otoczony równo przyciętym żywopłotem. Miał dwa poziomy i przypominał bardziej dworek lub pałac, niż dom jednorodzinny. Zbudowany w całości w stylu klasycystycznym, z trzema obszernymi kolumnami, utrzymującymi balkon w wysuniętej środkowej części, ozdobionej portykiem. Ściany ozdobiono mnóstwem ogromnych, pionowych okien, jednak prócz tego zdobnictwo budynku zastosowano oszczędnie. Przed domem rozciągał się kilkumetrowy fragment trawnika, który z obu stron otaczał chodnik, prowadzący do wejścia. Wysokie, betonowe donice stały po obu stronach schodów prowadzących do mosiężnych drzwi frontowych.

   Wtargałam największą walizkę na schody i stanęłam przed wejściem. Wlepiłam wzrok w drzwi i gdy matka otworzyła je, chwilę zastanawiałam się, czy przekroczyć próg tego królestwa kłamstw. W rezultacie wmaszerowałam do przestronnego, jasno oświetlonego holu i przystanęłam, aby dokładniej przyjrzeć się wnętrzu. Jelly Bean, którego uwolniłam z transportera, dumnie wkroczył za mną i dosłownie miauknął z wrażenia.

   Łał.
   Choć żywiłam ogromną niechęć do matki, musiałam przyznać przed samą sobą, że potrafiła zadbać o ten dom. Parkiety lśniły, świeże kwiaty stały na każdym stoliku, a schody prowadzące na górę wyglądały jak wyjęte z telenoweli. Cały ten dom wyglądał jak wyjęty z telenoweli. Nie wiedziałam, czy wynajęła kogoś do opieki nad rezydencją, ale dom prezentował się bez zarzutu. 
   Matka wyłoniła się zza moich pleców, ciągnąc za sobą dwie pozostałe walizki. Zamknęła drzwi frontowe i uśmiechnęła się do mnie, czego, oczywiście, nie odwzajemniłam. Nadal gapiłam się na kryształowe żyrandole, wiszące pod sufitem.

   - Podoba ci się? 


   - Dom jest wspaniały. Wygląda znacznie lepiej niż go zapamiętałam - powiedziałam z minimalną dawką podziwu w głosie. 


   - Przeszedł wiele zmian. Renowację elewacji budynku, wymianę podłóg oraz gruntowny remont kilku pokoi. Tylko dom mi pozostał, więc powinnam o niego dbać. 


   - Może gdybyś dbała o rodzinę gdy miałaś na to czas, teraz nie byłabyś całkiem sama. - Tej kąśliwej uwagi nie mogłam zachować dla siebie. Matka spojrzała na mnie udręczona i spuściła głowę.


   - Twoja sypialnia nadal jest w tym samym miejscu. Zanieś tam swoje rzeczy, rozpakuj się, a potem jeśli zechcesz, zejdź na herbatę. Będę w jadalni - powiedziała, po czym ruszyła korytarzem do kuchni. 


   - Gdzie jest twój pies? 


   - W hoteliku. Pomyślałam o twoim kocie. - Chociaż coś. 


   Gdy tylko się oddaliła, zaczęłam wnosić po schodach kolejno wszystkie walizki. Weszłam do pokoju, który był moją sypialnią od siódmego roku życia i rozejrzałam się dookoła. Przestrzeń była ogromna i prezentowała się wspaniale. Przed dwa duże okna do środka wpadało mnóstwo słońca, które odbijało się od jasnych ścian. W wazonie na stoliku nocnym czekały świeże kwiaty, a łóżko z baldachimem było starannie posłane i zasypane stosem poduszek. Koronki, satyna, wielki kryształowy żyrandol. 

   Ojej. Sypialnia miała klasę i chętnie w niej pomieszkam.

   Jednak tylko wygląd domu był plusem. Atmosfera, który w nim panowała przesiąknięta była trucizną. Egoizm, kłamstwa, tajemnice. Nic nie było w stanie ich stąd wyplenić. 

   Dla większości osób dom rodzinny to swego rodzaju bezpieczna przystań. To tutaj przynoszą swoje radości i smutki, tu w atmosferze pełnej akceptacji, otoczone miłością rodziców i przywiązaniem czworonożnych wychowanków, czują się całkowicie bezpiecznie. Ja w moim rodzinnym domu czułam się jak księżniczka zamknięta w wieży, bo mój pałac był pełen kłamstw, kłótni, zdrad i zakazów.
   Nie wiedziałam, czy zdołam się z tym uporać, bo po takim czasie bezstresowego życia w nowym otoczeniu w towarzystwie jedynie Malcolma i Jelly Bean'a bałam się, że zapomniałam jak to jest radzić sobie z problemami. Ale nie chciałam pokazać nikomu, że może istnieć coś, z czym sobie nie poradzę.


   Nie miałam też zamiaru spędzać wieczoru w towarzystwie matki i jej sztucznych uśmiechów. Chciałam jednak odbębnić swoje i nie musieć przejmować się nią do końca pobytu, dlatego też kwadrans później zeszłam na dół. Zmusiłam Jelly Bean'a, aby mi towarzyszył i przez cały czas trzymałam kota w ramionach. Moja rodzicielka zajmowała miejsce przy stole w jadalni, w towarzystwie zastawy do herbaty, niczym prawdziwa Brytyjka. Tyle, że nie było siedemnastej, a w niej samej nie było nic brytyjskiego. 
   Wyglądała już znacznie gorzej niż ją zapamiętałam sprzed chwili. Związała włosy i założyła na siebie coś, co chyba miało być swetrem. Do tego ten skandynawski wzór, litości. 
   Spojrzała na mnie z ulgą, gdy pojawiłam się w pomieszczeniu i zajęłam miejsce za stołem, oczywiście, jak najdalej od niej. Wypuściłam kota ze stalowego uścisku, na co ten zamruczał w podzięce. 

   - Dwie kostki cukru? - Spytała, choć doskonale znała odpowiedź. 

   - Nic się nie zmieniło. 

   Spojrzałam na elegancki zegar ścienny. Wskazywał godzinę osiemnastą czterdzieści, co świadczyło o tym, że w Sydney jest aktualnie przed piątą rano następnego dnia. Wiedziałam, że jeżeli teraz położę się spać, trudno będzie mi przystosować się do strefy czasowej, więc postanowiłam przemęczyć się kilka godzin i położyć dopiero późnym wieczorem. 
   Matka przysunęła w moja stronę gotową herbatę w porcelanie. Przez chwilę obawiałam się, że skoro tak chętnie się nią ze mną dzieli, na pewno dodała tam czegoś. Niczym w książce o kuzynce Racheli. 
   Wpatrywałam się w parujący napój wystarczająco długo, abym przykuła jej uwagę.

   - Spokojnie, niczego tam nie ma - zażartowała, widząc jak uważnie przyglądam się filiżance. 

   - Wiem - odrzekłam. - Gdybyś mnie otruła, świat znienawidziłby cię jeszcze bardziej. 

   Mina zrzedła jej już zupełnie. Uśmiechnęłam się niewinnie, upijając solidny łyk gorącego napoju, a przy tym niemiłosiernie parząc język. 

   - Cholera! - Zaklęłam, energicznie odpychając od siebie filiżankę. - Do diabła z twoją herbatą. 

   Jak błyskawica wstałam od stołu i nawet nie zasuwając za sobą krzesła, popędziłam na górę. Byłam wściekła na matkę i jej pieprzoną herbatę. Biały pers jak na zawołanie popędził za mną. 
   Już w sypialni położyłam się na wielkim łożu i wykonałam telefon do Claudiusa, licząc na wsparcie. Otyły jak zwykle wygłosił pokrzepiającą mowę i gdy wreszcie nadeszła pora snu, padnięta i wtulona w kota zasnęłam, mając w głowie jego słowa. Jesteś najwspanialsza. Nikt, ani nic nie jest w stanie Cię złamać. 
Witajcie, aniołki. Rozdział (niesprawdzony) długi i wyjątkowo monotonny, choć początkowo miałam na niego nieco inny pomysł. Stwierdziłam, że jakąś akcję umieszczę w kolejnym, który pojawi się pewnie w ten weekend/następny. Cieszę się, że postać Blaisa tak Wam się spodobała i przepraszam, że dziś nie ma go wcale. Chciałam dziś skupić się na relacjach głównej bohaterki z matką, bo wiąże się z tym kluczowy wątek. (ale muszę przyznać, że w życiu nie byłam tak niezadowolona z rozdziału) Buziaki, Leah

Rozdział 6 - min. 40 komentarzy!!

43 comments:

  1. Replies
    1. Jak mi napisałaś, że dodałaś rozdział to normalnie ORGAZM
      Wrócę dzisiaj w nocy albo jutro!!

      Delete
    2. DOBRA WRÓCĘ TU JUŻ NA PEWNO DZISIAJ

      Delete
    3. W zasadzie to miałam wrócić tu wczoraj (jak zwykle jestem spóźniona, ale cii) Dochodzi właśnie 1 w nocy, więc nie jest chyba ze mną, aż tak źle (?)
      Ale napiszę tu taki cudowny komentarz, że od razu wybaczysz mi moje jakieś tygodniowe opóźnienie. Wiesz jaka była sytuacja, dlaczego nie wróciłam tu wcześniej.

      tak btw to z mamką już w miarę wszystko wyjaśniłam, jest NAWET okej teraz, yaas

      JARAM SIĘ OGROMNIE TĄ DEDYKACJĄ ROZDZIAŁU DLA MNIE, AA!! NO JAK CIE TU NIE KOCHAĆ?

      Kurdę, myślałam, że to ja mam okropne stosunki z matką, ale jednak Sonja mnie w tym przebiła, W O W. Nie spodziewałam się, że aż tak będzie z nimi źle.

      Jej matka musiała jej zrobić coś serio okropnego, chodzi pewnie o jakąś grubszą sprawę, bo jednak ta wielka niechęć nie wzięła do niej znikąd.

      SKORO TAK TO KOTKA SONJI MOGŁA WYDRAPAĆ JEJ MATCE OCZY I BYŁOBY PO PROBLEMIE, CO NIE?

      Clausik jak zwykle kochany przyjaciel, oo. No rozpływam się normalnie :')

      Jestem troszkę zawiedzona, że w tym rozdziale nie ma Blaisa, eh. Nie no, żartuje. Opowiadanie nie kręci się tylko wokół wątków miłosnych, wątki z rodziną też muszą być.

      W ogóle o co chodzi z tym 'Jesteś najwspanialsza. Nikt, ani nic nie jest w stanie Cię złamać. ? Bo jestem chyba jakoś niedorozwinięta i nie wiem do kogo się to odnosi..Blais jej chyba tego nie mówił, no nie?
      Chyba, że to już gdzieś się pojawiło, a ja o tej godzinie nie funkcjonuje już do końca normalnie, hah.

      Ja kończę, bo kładę się zaraz spać. Trzeba się w końcu zacząć przestawiać na wcześniejsze chodzenie spać i wstawanie.. Bo jak myśle co czeka mnie za niecałe 3 dni, to automatycznie mam ochote popełnić samobójstwo, jejku.

      Buziaki,
      Kylie.

      Delete
    4. 'Już w sypialni położyłam się na wielkim łożu i wykonałam telefon do Claudiusa, licząc na wsparcie. Otyły jak zwykle wygłosił pokrzepiającą mowę i gdy wreszcie nadeszła pora snu, padnięta i wtulona w kota zasnęłam, mając w głowie jego słowa. (...)'

      kochanie, to słowa naszego grubaska

      Delete
  2. KATE BITCHES hihi

    ReplyDelete
    Replies
    1. OKEJ NIE SPODZIEWAŁAM SIE ROZDZIAŁU TAK WCZEŚNIE, KOCHAM CIEBIE
      Wrócę jak tylko przeczytam!!

      Delete
    2. This comment has been removed by the author.

      Delete
    3. CZEŚĆ KOCIE

      UWAGA UWAGA (CO ONA DZISIAJ BRAŁA) MAMY 22.08. CO OZNACZA, ŻE TAK NIEWIELE WAKCJI NAM POZOSTAŁO ;((

      Chętnie bym sobie coś zrobiła, bo moje psychiczne przygotowanie na nowy rok szkolny wynosi wielkie zero (a nawet kilka wielkich zer) i nie wiem jak ja to przeżyję. Juz teraz staram się stopniowo wmawiać rodzicom, że w tym roku wyjątkowo zaczynamy tydzień później, ale jakoś wątpię, że to łykną. Cóż no, życie nastolatków jest cholernie cięzkie, przyznaj.

      No proszę, mega pozytywnie nas wszystkich zaskoczyłaś tym cudem i dziękuję, że pojawiło się tak szybko. Kocham Ciebie!!
      Ogólnie troszkę lipa, bo nie zdążyłam nawet wrócić jakoś bardziej pod poprzednim, ale dobra. W sumie to zaraz skomentuję też tamten, bo siedzę w domku, nie mam co robić i muszę się czymś zająć.

      Dlaczego nie ma Blaisa? ;(
      I Malcolma? ;(( (nadal brak ksywki, sorry)
      W ogóle teraz ciekawi mnie, czy mój chłopak ma zamiar odwiedzić matkę w towarzystwie Mirandy? (OBY NIE)

      Huhu, Sonja, kochanie, współczuję Ci.
      Ale Twojej mamce też współczuję, bo traktujesz ją gorzej niz fatalnie. I bardzo źle to wygląda, ech.
      Chociaż w sumie to nie, bo całkiem przyjemnie czytało mi się ich kłótnie, a raczej 'rozmowy'. Ale główna bohaterka pokazała wreszcie temperament i pazurki, no i to mi się podoba, bo do tej pory myslałam, że jest bardziej potulna. To z Blaisikiem będą mieli wesoło (w łóżku)...

      Ciekawość mnie zżera, bo nie mam pojęcia co takiego zrobiła jej matka, że panna Venti tak potwornie ją traktuje. Mam nadzieję, że to coś okropnego i w ogóle, no i że niebawem wyjawisz nam tą tajemnicę. Że wszystkie tajemnice nam wyjawisz, ale liczę na kilka totalnie nieoczekiwanych zwrotów akcji.

      Claudius jak zwykle potrafi pomóc głowej bohaterce z jej problemami i j ą wspiera, co jest totalnie cudowne. Stara sie ją zmotywować do tego, aby sie ni poddawała i zawsze wierzyła w siebie, jejku. On jest taki wspaniały, że naprawdę, odkąd pojawił się w tym opowiadaniu, skrycie marzę o takim WIELKIM KUMPLU.

      Jak coś ważnego mi się jeszcze przypomni, a oczym teraz nie pamiętam (bo jestem po moich ziółkach) to wrócę na pewno. (Ale nie wiem dlaczego odnoszę wrażenie, że będziemy musieli czekać na nowy rozdział w cholerę długo. Oby nie.)

      Twój demon,
      K.

      Delete
  3. Replies
    1. Hejka misiu!

      Jesteś mega kochana i uwielbiam Cię za to, że rozdział się pojawił. W dodatku jest tak wspaniały, że ojejku. 💜

      Współczuję Sonji takich potwornych relacji z mamą. Biedna. Choć powiem Ci szczerze, że jestem strasznie ciekawa co takiego mama głównej bohaterki zrobiła, że spotyka się z takim brakiem szacunku ze strony córki.

      Jejku, Jelly Bean! Ten kociak musi być mega uroczy, skoro Sonja tak go kocha. Coś wspaniałego.

      Kochana, niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, w którym mam nadzieję coś się wyjaśni, no i pojawi się Blaise.

      Love, Kicia

      Delete
  4. Wow, postaram się szybko wrócić 🖤

    ReplyDelete
    Replies
    1. No tak, te moje szybko...

      Cześć! Przepraszam za taką zwłokę, ale dopiero dzisiaj znalazłam chwilkę na przeczytanie rozdziału. Ale dobrze, bo pewnie nie masz ochoty czytać wyjaśnień, tylko pragniesz normalnego komentarza. (o ile moje komentarze są normalne, hah)
      Nie wiem dlaczego czujesz się niezadowolona z rozdziału. Wyszedł Ci naprawdę dobrze. Takie monotonne, przedstawiające relacje między bohaterami są jak najbardziej potrzebne i w porządku. Osobiście bardzo mi się spodobał, chociaż podczas czytania nie potrafiłam ukryć duszenia się atmosferą, przedstawioną w opisywanej sytuacji. Wyraźnie widać, że stosunek córka-matka jest mocno nadszarpnięty, ale przecież nie jest tak bez powodu. Nie chcę się tutaj wymądrzać, ale zrobiło mi się przykro z powodu mamy Sonji. Mimo wszystko stara się jakoś zachowywać miło. Mam nadzieję, że przynajmniej główna bohaterka nie będzie rzucać w jej kierunku, aż tak mocnych kwestii.
      Na szczęście oprócz matki ma jeszcze Malcolma, Claudiusa i kotka <3. No i może w przyszłości jeszcze Blaisa... A poro po Claudiusa. Super, że potrafi podnieść Sonje na duchu ^^.
      Czekam niecierpliwie na następny rozdział i życzę niekończącej się weny.
      Tulę,
      Shoshano.

      Delete
  5. Replies
    1. Hejka
      Wracam bardzo szybko, jak widzisz *-*
      Takie cudeńko nie mogło dłużej czekać na mój komentarz.
      Rozdział perełka!
      Wyszedł Ci naprawdę wspaniale.
      Każdy opis i dialog są świetne po prostu <3
      Szkoda mi Sonji, bo jej kontakt z mamą jest okropny.
      Ale może będzie lepiej, kiedy Malcolm przyjedzie.
      Szkoda tylko, że nie ma Blaisa;(
      Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie go dużo.
      Pozdrawiam <3

      Delete
  6. Postaram się być szybciej, niż za dwa tygodnie ❤

    ReplyDelete
  7. zajmuje

    całusy, agatka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hejka mopsie.
      Przybywam dziś do Ciebie z super humorkiem spowodowanym oglądaniem drugiego sezonu ‘Stranger Things’, mega polecam. Byłam szczerze zdziwiona, że rozdział pojawił się tak szybciutko, ale cieszę się z tego niesamowicie. Kocham, po prostu kocham Twój styl pisania. Niektóre sytuacje ujmujesz w taki sposób, że czytam z otwartymi ustami, pełna podziwu. Właśnie tak było przez cały ten rozdział, bo wyszedł Ci fenomenalnie. Odnoszę wrażenie, że od początku z tą historią czujesz się mega dobrze, swobodnie i sprawia Ci to dużo przyjemności (a uważam, że jest najważniejsze, żeby pisać z radością i przede wszystkim dla siebie). Nie spodziewałam się, że zdecydujesz się opisać wizytę Sonji w domu rodzinnym na Islandii. Według mnie opisanie tego wszystkiego to spory wyczyn, jednak Tobie (jak wszystko) wyszło perfekcyjnie i już nie mogę się doczekać kolejnych wydarzeń z tym związanych. Właśnie co do Sonji i jej mamki. Obie kobietki mają cholernie trudne charaktery, a zamknięcie ich w jednym domu może doprowadzić do prawdziwej tragedii. Głowna bohaterka w tym rozdziale pokazuje zupełnie inną twarz, ukazuje swój temperament i że tak powiem ‘nie pieprzy się’ w rozmowach z mamą. Chwilami bywa zupełnie bezczelna i cholernie niewdzięczna, ale na razie staram się jej nie oceniać, bo nie wiem co się między nimi wydarzyło. Być może zachowanie Sonji jest całkowicie uzasadnione i ma poparcie w czynach z przeszłości, dlatego też czekam niesamowicie na rozwiązanie tej kwestii. Opis rodzinnej rezydencji dosłownie zaparł mi dech w piersiach, pięknie Ci to wyszło. Po tym rozdziale zaczęłam knuć takie swoje małe ‘teorie’ na temat tego jak przeszłość naszej bohaterki mogła przebiegać. Zgaduję, że skoro jej rodzice zawsze mieli pieniądze, zaniedbywali swoje dzieci ‘płacąc’ im za miłość. Takie postępowania mogły doprowadzić do spadku pewności siebie dzieci oraz zaniku przywiązania, czy szacunku wobec rodziców. Takie moje małe domysły, bo próbuję rozgryźć tą historię, nie zwracaj uwagi. Jedyne do czego mogę się przyczepić w tym zacnym rozdziale, to brak Blaisa, co boli mnie potwornie. Liczę na to, że w kolejnych rozdziałach będzie go pełno, bo już zdążyłam polubić tą postać i to bardzo. Claudius jak zwykle świetnie odegrał rolę przyjaciela, wysłuchując i doradzając Sonji, którą wizyta w domu rodzinki chyba nieźle przybiła. Jedyne na co pozostaje mi czekać to kolejny rozdział, w którym liczę na przyjazd Malcolma oraz dużą dawkę Blaisa.
      Całusy, Agatka

      Delete
  8. Przed Sonją ciężkie dni. Widać, jak bardzo nie chce spędzać czasu w towarzystwie matki. Jest przez to w ciągłym stresie i podenerwowana. Powrót do domu wyłącznie wyzwolił w niej złość i jeszcze większą urazę do jej rodzicielki.
    Strasznie mnie tylko ciekawi, co ona takiego jej zrobiła, że wprost jej nienawidzi. Chodzi tylko o rozwód, przez który rozpadła się ich rodzina? Czy może o coś więcej?
    Trochę zaczynam współczuć rodzicielce Sonji. Jest samotna, spędza całe dnie w wielkim i pustym domu. W dodatku jej własna córka, nie chce jej znać.
    Mimo wszystko stara się naprawić ich relacje, co na razie odnosi przeciwny skutek. Sonja ma do niej, zbyt dużo żalu, aby móc choćby normalnie porozmawiać i wątpię, czy te kilka wspólnych dni coś e tej kwestii zmienią. Dziewczyna jest w końcu bardzo uparta i pamiętliwa.
    Może chociaż przyjazd Malcolma coś zmieni?
    W każdym bądź razie. Rozdział bardzo mi się spodobał i już teraz czekam z dużą ciekawością na kolejny. 😊

    ReplyDelete
  9. Hejka ❤💜
    Cieszę się że dodałaś nowy rozdział, jest genialny! Perełka po prostu.
    Ale Sonja ma straszne kontakty z mamą. Jestem ciekawa co jest przyczyną tego i ogólnie jak się wszystko potoczy.

    Pozdrawiam <3

    ReplyDelete
  10. Replies
    1. Powracam! xD
      Jestem w szoku po przeczytaniu tego rozdziału, serio. Nie spodziewałam się aż tak fatalnej relacji matka-córka pomiędzy Sonją i Anją. Po prostu dramat.

      Rozumiem trochę Sonję, ja też nienawidzę, gdy ktoś kuli się w sobie zamiast się postawić. Jej mama ma chyba coś na sumieniu, skoro tak posłusznie znosi obelgi córki.

      I właśnie zastanawiam się dlaczego ich relacja jest aż tak potworna. Ciekawe, czy Malcolm ma taki sam stosunek do matki jak siostra. Dlatego czekam na jego przyjazd, aby się przekonać.

      Trochę mi przykro, że Blaise się nie pojawił, bo po poprzednim rozdziale mega kraszuje tą postać (jak chyba każdy xD), ale liczę, że będzie go dużo w następnych rozdziałach.

      Kocham,
      Fall.

      Delete
  11. Witaj. Co rozdział ta historia zaskakuje mnie i zachwyca coraz bardziej. Ten rozdział wyszedł Ci znakomicie i do tej pory nie mogę wyjść z podziwu. Że tak powiem, umilasz mi znacznie końcówkę wakacji.
    Kontakt Sonji i jej mamy jest znacznie gorszy niż początkowo myślałam. Obie kobiety mają trudne charaktery, a główna boahterka nie szczędzi obelg i na każdym kroku pokazuje matce jak ogromny żal do niej ma. Młodej dziewczynie na pewno jest bardzo trudno, gdy nie może liczyć na wsparcia rodziców. Nie wiem jak potoczą się dalsze losy i ich relacje. Czekam na kolejny rewelacyjny rozdział, bo akcja się rozkręca.
    Pozdrawiam :*

    ReplyDelete
  12. Cudowny rozdział ;3

    ReplyDelete
  13. Witaj kochana!

    Byłam dosłownie wstrząśnięta (pozytywnie rzecz jasna), gdy na liście czytelniczej zobaczyłam, że opublikowałaś piątkę. Chyba moje prośby i błagania spod ostatniego rozdziału zostały wysłuchane, skoro rozdział pojawił się w mgnieniu oka. Jesteś wspaniała i dziękuję Ci cholernie za to, bo czytanie wszystkiego, co wyszło spod Twojego pióra to czysta przyjemność.

    Przynam szczerze, że wyobrażałam sobie ten rozdział nieco inaczej. A raczej zupełnie inaczej. Myślałam, że będziesz kontynuuowała wątek z Blaisem jeszcze chociaż przez rozdział, ale i tak fajnie. Już nie mogę się doczekać, aż rozwniesz wątek naszej uroczej parki, choć przeczuwam, że będziemy musieli troszkę poczekać na to.

    Podoba mi się, że nie skupiasz się w opowiadaniu tylko na paringu głownym (choć ofc kocham Blaisa), a pojawiają się też inne postacie i ich 'historie'. Tak jak tutaj skupiłaś się głównie na relacjach Sonji i jej matki. Przez to mamy wgląd w przeszłość głównej bohaterki, co jest z resztą super. Wydaje mi się, że Sonja to naprawdę fajna postać, z bardzo barwnym życiem i rozbudowanym tokiem myślenia. I wcale nie jest tak głupia, za jaką sama siebie uważa.Chociaż mamę traktuje okropnie.

    To znaczy, po przeczytaniu tego rozdziału mam mieszane uczucia. Skoro Sonja tak odzywa się do własnej rodzicielki i na każdym kroku ukazuje jej swoją niechęć, a ta przujmuje to z pokorą, to coś chyba jest na rzeczy. Nie raczej, a ewidentnie. Więc wydaje mi się, że Anja ma coś na sumieniu, choć nie mam pojęcia co tak strasznego matka może zrobić własnemu dziecku (no chyba, że chodzi tylko o brak zainteresowania, ale nie sądze, żeby Sonja tak potwornie traktowała matkę tylko dlatego).

    Ciekawi mnie również jaką relację ma z rodzicami Malcolm, choć sądzę, że nieporównywalnie lepszą. W końcu on z własnej woli stara się utrzymywać kontakty z bliskimi i nie ma z tym większego problemu, choć jego myśli nie poznajemy, więc ciężko mi coś stwierdzić na ten temat.

    Kochana, czekam bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział i marzę, żeby pojawił się równie szybciutko co ten. To opowiadanie uzależnia, w ogóle wszystkie Twoje prace uzależniają, dlatego równie mocno nie mogę się doczekać drugiej historii. Masz na nią już jakiś bardziej konkretny pomysł?

    Nathalia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pomysł jest i na pewno Wam się spodoba. Nigdy wcześniej nie pisałam czegoś w tym stylu, dlatego sprawdzę, czy w ogóle się do tego nadaję. Na blogu mam już szablon, zakładki zaktualizuję na dniach, a pierwszy rozdział już piszę. Mam mnóstwo pomysłów dotyczących drugiego opowiadania, więc jestem mega podekscytowana. Zdradzę jedynie, że bazą do historii jest pewien serial, ale od razu mówię, że 'podkradłam' z niego jedynie boahterów i miejsce akcji, reszta to moja inicjatywa.

      Mam też złą wiadomość, od jutra nie będę miała laptopa ;((
      Wróci do mnie pewnie dopiero za ok. dwa/trzy tygodnie, więc będę musiała korzystać z laptopa sistah, z tym, że ona będzie w domu jeszcze tylko tydzień. Rozdziały na pewno będą się pojawiać, ale z malutkim opóźnieniem. Z resztą będę Was na bieżąco informować. Nie wiedziałam gdzie to napisać, więc piszę tutaj, hah.

      Delete
  14. Aww historia się rozkręca <3
    Czekam na kolejny!

    ReplyDelete
  15. Matka Sonji jest bardzo dziwna, ale ciekawi mnie dlaczego one mają takie złe kontakty.
    Czekam na więcej <3

    ReplyDelete
  16. Replies
    1. Jednak nie potrafię nie skomentować porządnie tego rozdziału. Chyba uzależniłam się od Twojego opowiadania, bo co chwilę wchodzę na bloga i sprawdzam, czy czasem czegoś nie dodałaś xD Więc już wiesz, kto Ci nabija tyle wyświetleń haha. Może to chore, ale prawdziwe.

      Rozdział bardzo mi się podoba <3
      Wyszedł Ci idealnie, tak jak zwykle. I mam nadzieję, że nowy pojawi się jeszcze w tym tygodniu, bo chyba oszaleję.

      Matka Sonji jest jakaś chyba chora psychicznie xD
      Sonja w sumie też xD
      Takie mam wrażenia po przeczytaniu tego rozdziału.
      Krzyczy na matkę i traktuje ją gorzej niż najgorzej, a jej mama po prostu tego słucha i w żaden sposób się nie broni.
      Nwm, trochę to dziwne..

      Ale czekam na kolejny rozdział bardzo niecierpliwie, bo chcę się dowiedzieć o co chodzi.
      Pozdrawiam <3
      Juliet.

      Delete
  17. Po pierwsze: wybacz mi :(
    Zawaliłam, wiem, i nie wróciłam pod ostatnimi kilkoma rozdziałami. Jakoś wyleciało mi to z głowy zupełnie, więc dziś w ogóle sobie nie zajmuje.
    Bardzo dużo stało się przez te 3 rozdziały! Poznaliśmy wreszcie głównego bohatera, który swoją drogą jest wspaniałym ucieleśnieniem męskości i ukrytych pragnień Sonji. A po drugie ciągle poznajemy jej relacje z mamą, które z resztą są straszne.
    Czekam na więcej i życzę Ci radosnego (o ile to możliwe) powrotu do szkoły.

    ReplyDelete
  18. Totalnie nie mam pojęcia, jakim cudem przegapiłam ten rozdział. To chyba przez fakt, że zapomniałam dodać Twojego bloga do obserwowanych, co obiecałam sama sobie zrobić, ale jak już coś sobie obiecam, to zwykle o tym zapominam. Takie życie niestety.
    Ale już jestem. I zacznę może od podróży. Ogólnie totalnie nie dziwię się Sonji, że źle zniosła podróż. W końcu leciała ponad dobę, a to jest mordercze dla każdego. A już szczególnie, gdy leci się na spotkanie z nienawidzoną matką.
    Ogólnie to strasznie ciekawiła mnie, jaką osobą jest Anji. Z wspomnień Sonji wynika, że jest nieporadna życiowo i myśli tylko o sobie, że nigdy nie była wstanie stworzyć swoim dzieciom dobrego domu, pełnego ciepła i miłości.
    Co niewątpliwie wpłynęło na obecne zachowanie jej córki, to w jaki sposób odzywa się do matki, jak ją traktuje.
    Jednak jednocześnie widać, że Anja żałuje tego, co robiła i stara się jakoś naprawić relacje z córką. Jakkolwiek. Zrozumiała chyba swoje błędy, a przynajmniej tak to wygląda. Pytanie tylko, jak długo ta zmiana się utrzyma.
    No i też ciekawi mnie, czy zrobiła w przeszłości coś naprawdę niewybaczalnego. Bo sam brak zainteresowanie, czy nieporadność nie są chyba aż tak straszne. Szczególnie, że Malcolm nadal utrzymuje kontakt z rodzicami.
    Zastanawia mnie też, czy pojawi się ojciec Sonji. A jeśli tak, to jaką odegra rolę. Czy również będzie postacią całkowicie negatywną?
    Przyznam, że też myślałam, że w tym rozdziale choć mignie wątek Blaisa. W końcu niecodziennie całuje się przed chwilą poznanego faceta. Nawet na mocno zakrapianej imprezie.
    W każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. To opowiadanie naprawdę wciąga, a do tego twój styl sprawia, że dosłownie pochłaniam każde kolejne zdanie.
    To tyle.
    Pozdrawiam
    Violin

    ReplyDelete
  19. Replies
    1. Cześć :*
      Jestem tutaj pierwszy raz, jednak musiałam sporo przejść, żeby znaleźć się na tym zacnym blogu. Zacznijmy od tego, że kochany Blogger usunął moje stare konto, co zmusiło mnie do założenia nowiutkiego. Do którego hasło wyleciało mi z głowy i musiałam założyć trzecie, jestem genialna, wiem. Ale dobrze, dość o mnie i tej przykrej sprawie, bo ten wspaniały blog i ten niesamowity rozdział są tutaj jedynymi rzeczami godnymi uwagi. A Ty jesteś gwiazdą. Właśnie dlatego chciałabym podziękować Ci za to wspaniałe opowiadanie. Jesteś niesamowita i piszesz takie piękne rzeczy. I o tych pięknych rzeczach dzisiaj porozmawiamy. Od razu mówię, że nie odpowiadam za wszelkie pochlebstwa, które tutaj zawrę, gdyż jestem intensywnie zauroczona powyższą historią. Może najpierw omówimy sobie tą słodką fabułę. Sonja, nasza główna bohaterka, posiada wspaniałe imię. Ujęło mnie za serce już w początkowych słowach rozdziału pierwszego, dlatego też gratuluję wyboru.Widać, że postać przeszła wiele, sądząc po jej potwornej - choć to i tak mało powiedziane - relacji z matką. Nie mam pojęcia co takiego wydarzyło się w przeszłości, co przyniosło tak tragiczne skutki, toteż liczę na powolne, ale stwarzające klimat rozwiązanie. Miło, że Malcolm, jako wzorowy brat oraz Claudius, jako wzorowy kumpel/przyjaciel wspierają ją. Jednak przy tym szkoda mi Anji bardzo. Ach, te rodzinne dramaty. Pan Blaise Atlantis prezentuje się wprost brawurowo i niecierpliwie czekam na jego powtórne wtargnięcie w życie Sonji. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że użyłaś właśnie Islandii, jako ojczyznę głównej bohaterki. Jestem absolutnie rozkochana w tym wspaniałym kraju, który posiada niesamowitą przyrodę. Po prostu cudo. Niesamowicie wyczekuję również zakładki z postaciami. Póki co, mam jakiś swój własny zarys w głowie, jednak ciekawi mnie w jaki sposób Ty ich sobie wyobrażasz i kogo obsadzisz w ich rolach. Kwestię wszystkich bohaterów omówię w komentarzu pod zaktualizowaną już zakładką, bo nie chcę mieszać wątków tutaj. I proszę Cię, nie mów, że jesteś niezadowolona z rozdziału, bo jest niesamowicie doskonały: zawiera konkretny pomysł, a jakość wykonania przewyższa wszystko inne. Po przeczytaniu rozdziału pierwszego nie miałam pomysłów co do wydarzeń, które mogłyby być zawarte w kolejnych cudach, jednak Ty prowadzisz akcję wartko i bezbłędnie. Uwierz mi, jesteś jedną z tych pisarek, na której rozdziały czekam bardzo niecierpliwie, bo już dosłownie nie potrafię spokojnie usiedzieć, wyczekując szóstki. Doskonale sobie radzisz i oby tak dalej. Pozdrawiam!

      Ana :*

      Delete
  20. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  21. Tyle godzin w podróży ... ja bym padła na twarz! Ale dla mnie zobaczenie Islandii byłoby wielką motywacją. Sonja już ją znała, więc jedyne o czym marzyła to o odpoczynku.
    Cóż ... jej relacje z matką są jakie są, to skutek przeszłości. Jednak Sonja powinna wyciągnąć wnioski i dążyć do tego, aby być lepszą osobą niż jej rodzicielka. Oczywiście nie mam na myśli tego, aby wybaczyła jej wszystko, to raczej niemożliwe, ale czasami warto poważnie porozmawiać bez atakowania się nawzajem ;)

    ReplyDelete
  22. Wspaniale opowiadanie <3
    Niecierpliwie czekam na kolejny

    J

    ReplyDelete
  23. Martwią mnie relacje Sonji z mamą. Ja ogólnie rodziców swoich szanuję no bo to rodzice XD a w tym wypadku mam mieszane uczucia, bo tutaj dużą role odgrywa przeszłość, której Sońja nie może wybaczyć swojej mamie.
    Cóż...Napiszę tylko, że mam nadzieję, że ich relację się kiedyś zmienią ;)
    N

    ReplyDelete
  24. Kiedy dodasz rozdział?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak tylko wrócę do domu (18/20) usiądę do laptopa i dokończę rozdział, więc na dniach się pojawi. Przepraszam za taką długą przerwę ;(

      Delete
    2. Jak długo jeszcze? :D

      Delete
    3. Dzisiaj będzie.
      Jakoś +/- pół godziny.

      Delete

layout by oreuis