Tuesday, August 21, 2018

05. Mommie Dearest

For Kylie 
(dziękuję za wszystko, kochanie!!)

   Wizytę u rodzicielki poprzedzał czterogodzinny lot do Perth i późniejszy dziewiętnastogodzinny do Reykjavíku z dwiema przesiadkami. Po raz pierwszy nie trafiłam na dzieciaka, który siedziałby za mną i kopał w fotel, jednak był to jedyny optymistyczny akcent mojej podróży.
   Byłam zmęczona i zirytowana faktem, że zobaczę matkę. Trudny charakter odziedziczyłam po niej, jednak ona, jako kobieta w średnim wieku potrafiła nad sobą panować. Ja nie bardzo. Nie wyobrażałam sobie spotkania z nią po kilku miesiącach absolutnej ciszy i trochę się tego bałam.
   Gdy wreszcie opuściłam samolot, byłam już na ojczystej ziemi. Październik był najspokojniejszym miesiącem w Islandii. Lato dobiegało końca i powoli rozpoczynała się zima, a wyspa tkwiła jakby w zawieszeniu, między tymi dwiema porami roku.
   Zdjęłam ostatnią dużą walizkę z wyciągu i ruszyłam do wyjścia z lotniska. Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, chcąc jak najbardziej wtopić się w tłum, co nie było łatwe w towarzystwie trzech różowych walizek i transportera na kota, który teraz miauczał przeraźliwie. Kot miauczał, nie transporter.


layout by oreuis